czwartek, 29 maja 2014

No dobra.
Czas zaprzestać tych dziwnych zachowań, które jak jakaś niekończąca się zmora zaczęły towarzyszyć mi każdego dnia już jakiś czas temu. Pewne zabieganie i wypadkowa tysiąca różnych spraw spowodowały, że zamiast każdego dnia siadać przed otwartym plikiem worda zaczynałam tworzyć w głowie strzępki różnych światów od czasu do czasu wypowiadając luźne, nieukierunkowane do nikogo słowo.
Od jakiegoś czasu czuję wielką tamę w obrębie mojej wyobraźni, zza której słychać jedynie nieokiełznany szum tęczowej mieszaniny obijającej od czasu do czasu gruby, szary mur stworzony przez uprzedzenia, lęki - i wreszcie - szarą codzienność. Myślę, że po części przyczyniło się do tego milczenie. To milczenie, które paradoksalnie powinno pozwolić na swobodny dostęp wyimaginowanych myśli do rzeczywistości sprawiło, iż nieokiełznane fale zaczęły się uspokajać i jednocześnie przestały kruszyć kawałek po kawałku ten nieokrzesany, gruby mur.

Umówmy się.
Życie jest bardziej po to, aby przeżyć niż po to, żeby żyć. Pomijam kwestię, w których ludzie najzwyczajniej w świecie nie za bardzo znają swój cel, a satysfakcjonująca praca to już ta za płacę minimalną, byleby do emerytury, byleby pewna. To nic, że nie stać mnie na wyjazd czy na wyjście od czasu do czasu do kina - ważne, że mam co jeść.

A ja tak bardzo chciałabym rzucić pewne praktyczne dziedziny życia w niepamięć. Pozwolić im odejść, uwolnić swoje skrzydła i zająć się tym, co kocham naprawdę. Jaka jest realna szansa na to, że mi się uda? Że będę jedną z tych szczęściarzy, którym przychodzi spełniać z każdym oddechem coraz większą część swojego marzenia po to, aby ostatecznie odejść z lekkim, troszkę ironicznym uśmiechem na twarzy i myślą "wreszcie sobie odpocznę". Czemu by nie spróbować?
Pozwolić płynąć tym pojedynczym słowom po to, aby wreszcie ułożyły się w jedną całość.
Marnujesz go, marnujesz talent. Zabierasz ludziom dobro.